czwartek, 23 kwietnia 2009

Never Gonna Dance Again...

Kręcę się w koło, próbując złapać rytm 
Ale nic nie jest takie, jak powinno być 
Odszedłeś, a ja straciłam grunt pod nogami

Pamiętasz jeszcze jak to było, kiedy twoje serce należało do mnie?

To wszystko o czym jestem w stanie myśleć
kiedy chodzi o mnie i o ciebie
 

Przykro mi, nie potrafię czuć się dobrze
Wiedząc że tak to się potoczyło

Nasz rytm sprawiał, że się trzymaliśmy
To jedno zawsze czułam na pewno

 
Dlatego nigdy więcej już nie zatańczę 

Straciłam swój rytm, kiedy powiedziałeś, że to koniec
I kiedy słyszę ostatnią piosenkę wieczoru 
Czuję jak parkiet staje się coraz bardziej zimny 
Nigdy więcej już nie zatańczę 
Ponieważ muzyka mojego życia ucichła 
I wiem, że już nigdy nie będzie tak, jak kiedyś 
Zdaje się, że nasz taniec poszedł na marne
 

Od samego początku byliśmy niczym dzieło sztuki 
Niczym przepiękny obraz, który na zawsze zachowam w moim sercu 
Żadne z nas nie było ideałem 
Jednak, w przeciwieństwie do ciebie, ja wierzyłam, że nam się uda 
Nasze ciała splotły się w jedność
I teraz nie mogę już wyrzucić cię ze swoich myśli
 

Dobrze wiesz, że kiedy tańczyliśmy
Nasze uczucia widać było jak na dłoni

Już wtedy powinieneś zauważyć, że masz mnie na zawsze
Czułam się, jakbym płynęła tańcząc z tobą 
Odsłoniłam przed tobą całe swoje serce 
Teraz jestem zupełnie sama 
Straciłeś mnie, Kochanie...
 
Dlatego nigdy więcej już nie zatańczę

Straciłam swój rytm, kiedy powiedziałeś, że to koniec 
I kiedy słyszę ostatnią piosenkę wieczoru
Czuję jak parkiet staje się coraz bardziej zimny
Nigdy więcej już nie zatańczę 
Ponieważ muzyka mojego życia ucichła 
I wiem, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś 
Zdaje się, że nasz taniec poszedł na marne
 
Próbuję tańczyć, ale nie potrafię złapać rytmu 

Muzyka wciąż gra, aż wreszcie puszczają naszą piosenkę 
Zatracam się w niej, choć to tylko przynosi mi ból (...)
 
To koniec. Koniec.

Dlatego nigdy więcej już nie zatańczę...

Tą piosenkę mogłabym zdecydowanie określić mianem piosenki przewodniej dla ostatnich trzech tygodni. Nie jest do końca trafna. Nie jest też typową balladą o złamanym sercu, nawet tak nie brzmi. Ale uwielbiam ją za kontrast muzyki do tekstu, za sprzeczność od początku do końca. To taki promyk nadziei w beznadziejnej sytuacji. Nie wiem, czemu tak to wszystko rozpamiętuję. Może dlatego, że ja nie potrafię przestać kochać ot tak. Nie przychodzi mi to tak łatwo jak niektórym. Sęk w tym, że jak kocham, to kocham całą sobą i świata poza nim nie widzę, dlatego poświęcam całą siebie. Skrajny romantyzm? Skrajna głupota? Być może. Ale taka już jestem... Albo byłam. Nie wiem.

Na obecną chwilę niczego nie jestem pewna.

1 komentarz:

  1. Sugababes to raczej nie moje rejony muzyczne, ale przyznaje się, że kiedyś słuchałem.

    Radek

    OdpowiedzUsuń