poniedziałek, 11 stycznia 2010

GREY'S ANATOMY: season 5 (część 1)

Pierwsza część cytatów z piątego sezonu Grey's Anatomy (Chirurdzy)...



-----------------------------------------------------------------------
GREY'S ANATOMY: SEZON 5 - CYTATY
-----------------------------------------------------------------------

Wszyscy pamiętamy z dzieciństwa opowieści do poduszki... O buciku idealnie pasującym do nogi Kopciuszka, żabie, która zamienia się w księcia, czy o Śpiącej Królewnie przebudzonej pocałunkiem. Dawno, dawno temu... żyli długo i szczęśliwie. Baśniowe opowieści uplecione są z marzeń. Problem w tym, że bajki nie zdarzają się w rzeczywistości. Są za to inne historie, te które zaczynają się w mroczną, burzliwą noc, a kończą – więznąc nam w gardle. To raczej koszmary zawsze stają się realne.
A osobę, która wymyśliła zwrot „żyli długo i szczęśliwie", powinno się mocno kopnąć w dupę...

Bajki się nie sprawdzają. Rzeczywistość jest o wiele bardziej burzowa… O wiele bardziej mroczna, straszna… Rzeczywistość jest dużo bardziej interesująca, niż życie długo i szczęśliwie.


Kiedy spędzasz z kimś życie, wydaje ci się, że wszystko zawsze będzie niesamowite i takie wspaniałe. Myślisz, że zawsze będziesz czuć ten sam rodzaj miłości. Ale tak nie jest.
Małe fragmenty naszej osobowości są codziennie odrywane najpierw przez drugiego człowieka... a potem już sama się ich pozbawiasz żeby pasować do tego drugiego człowieka. Aż wreszcie, pewnego dnia, patrzysz w lustro i nawet nie wiesz już kim jesteś.


Nie ma absolutnie żadnego sensu próbować być szczęśliwym w tak zimnym miejscu. Okropne rzeczy się zdarzają. Szczęście w obliczu tego wszystkiego nie jest celem. Czuć tą okropność i wiedzieć, że się z tego powodu nie umrze - to jest ten sens.


Kiedy rozpada się nam życie, kiedy się załamujemy… Nie ma w tym nauki i nie ma twardych reguł. Musimy wyczuć naszą drogę po omacku… I nie ma nic gorszego.


Zazwyczaj wiemy, co robimy, a nawet jeśli tego nie wiemy, to i tak zachowujemy się, jakbyśmy wiedzieli. Wchodzimy zuchwale do nieodkrytych krain, wbijamy flagę w ziemię i zaczynamy rozkazywać ludziom dookoła. To dodaje sił i przeraża jednocześnie.

Lubimy myśleć, że jesteśmy nieustraszeni, chętni, by odkrywać nowe lądy, wchłaniać nowe doświadczenia. Ale prawda jest taka, że zawsze jesteśmy przerażeni. I może to przerażenie jest częścią atrakcyjności.


Jestem wkurzona cały czas, tak bardzo, że nie mogę oddychać. A nie mam na kogo się wkurzać…


Zależy mi na tobie. Zależy mi na tobie i to się nie zmieni, bez względu na to, jak mocno będziesz mnie odpychał.


Niektóre wojny nigdy się nie kończą. Niektóre kończą się niewygodnym zawieszeniem broni. Niektóre wojny kończą się całkowitym zwycięstwem. Niektóre wojny kończą się propozycją pokoju. A niektóre wojny kończą się nadzieją. Ale te wojny są niczym w porównaniu z najbardziej przerażającą z wojen... Tą, którą przyjdzie nam jeszcze stoczyć.


Jeśli jest się normalnym człowiekiem, jedną z kilku rzeczy, na które można liczyć w życiu jest śmierć. Rodzimy się, żyjemy, umieramy. Czasami niekoniecznie w tej kolejności. Odkładamy rzeczy, by potem znów je przywołać. Więc jeśli śmierć nie jest końcem, na co więcej można liczyć? W życiu nie możesz liczyć na nic, bo to życie jest najbardziej delikatną, niestabilną i nieprzewidywalną rzeczą.


Każdy z nas ma jakąś historię. Ja byłem na zakręcie mojego życia i nie mogłem się odnaleźć. Zgubiłem się. Moje życie znalazło się na zakręcie a ja nie mogłem już zawrócić.


Więzi, które nas łączą czasami nie da się zrozumieć. Łączą nas nawet po tym, gdy wydaje się, że powinny przestać istnieć. Niektóre więzi opierają się odległości, czasowi, logice… Ponieważ niektóre więzi są po prostu sobie przeznaczone.


Kiedy jest się dzieckiem, noc jest przerażająca – głównie z powodu potworów ukrywających się pod łóżkiem. Jednak kiedy dorastamy, nasze potwory się zmieniają: zwątpienie w samego siebie, samotność, żal… I choć jesteśmy starsi i mądrzejsi, wciąż okazuje się, że boimy się ciemności.

Spać... To najłatwiejsze, co możemy zrobić. Po prostu zamknąć oczy. Ale dla tak wielu z nas sen wydaje się być poza naszym zasięgiem. Chcemy tego, ale nie wiemy jak to osiągnąć. Spotykamy nasze demony, mierzymy się ze strachem i zwracamy się do innych o pomoc. A wtedy zmrok nie jest już taki przerażający, bo zdajemy sobie sprawę, że w tej ciemności nie jesteśmy już sami.


Będę tu leżała z zamkniętymi oczami, ponieważ to jedna z tych chwil, kiedy człowiek budzi się rano i jest jeszcze w półśnie, a wszystko wydaje się realne. Pewne sprawy są wtedy prawdopodobne, sny wydają się być rzeczywistością. I przez tą jedną chwilę, pomiędzy snem a jawą, wszystko może być prawdziwe. A kiedy już otworzy się oczy i uderza w nie blask słońca… Wtedy człowiek zdaje sobie sprawę, że to wszystko było złudzeniem. Więc będę tu leżeć z zamkniętymi oczami.


Czasami słowa zawodzą.


Przychodzimy na świat samotnie i samotnie go opuszczamy. A wszystko, co dzieje się w trakcie zależy od nas samych. Sami sobie zawdzięczamy znalezienie towarzystwa. Potrzebujemy pomocy, wsparcia. W przeciwnym wypadku tkwimy w tym sami. Obcy. Odcięci od siebie. I zapominamy jak bliscy sobie jesteśmy. Więc zamiast tego wybieramy miłość, wybieramy życie. I na chwilę, na tę jedną chwilę, czujemy się nieco mniej samotni.


Raz do roku, zdmuchując świeczki z tortu urodzinowego wypowiadamy jedno, porządne życzenie. Niektórzy z nas są bardziej zachłanni. By przyciągnąć szczęście zdmuchują rzęsy, wrzucają monety do fontann, liczą na szczęśliwe gwiazdy. I od czasu do czasu niektóre z tych życzeń się spełniają. I co wtedy? Czy to jest to, czego się spodziewaliśmy? Czy rozkoszujemy się ciepłą poświatą naszego szczęścia? Czy też zdajemy sobie sprawę, że mamy jeszcze bardzo długą listę życzeń do spełnienia?

Nigdy nie życzymy sobie łatwych rzeczy. Życzymy sobie rzeczy wielkich. Rzeczy ambitnych, poza naszym zasięgiem. Wypowiadamy te życzenia ponieważ potrzebujemy pomocy. Ponieważ jesteśmy przestraszeni i wiemy, że prosimy o zbyt wiele. Ale mimo tego, wciąż wypowiadamy życzenia, ponieważ czasami po prostu się spełniają…


Moje życie jest w strzępach… przez cały czas. Po prostu się rozpada. Naprawię jedną rzecz, a już psuje się następna. Nie chcę nikogo denerwować swoją obecnością. Próbuję tylko się pozbierać do kupy… kawałek po kawałku.

c.d.n.

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz