środa, 21 października 2009

GREY'S ANATOMY: season 2 (część 1)

Tym razem przedstawiam cytaty z drugiego sezonu Grey's Anatomy (Chirurdzy). Jest ich jednak tak wiele, że całość podzieliłam na kilka części. Zapraszam do czytania i komentowania.

Pozdrawiam :)


-----------------------------------------------------------------------
GREY'S ANATOMY: SEZON 2 - CYTATY
-----------------------------------------------------------------------

Czasami mamy do czynienia z raną, która nie chce się zagoić. Z raną, która rozrywa wszystkie szwy. Ale jak to mówią… Praktyka czyni mistrza.

Mam ciotkę, która zawsze, cokolwiek by nie nalewała, mówiła: "powiedz, kiedy przestać". My oczywiście nigdy tego nie mówiliśmy. Nie mówimy "kiedy przestać" bo zawsze jest szansa na więcej. Więcej tequili. Więcej miłości. Więcej czegokolwiek. Bo mieć więcej zawsze jest lepiej.

Jestem jak zlew z otwartym odpływem. Cokolwiek powiesz, przelatuje przeze mnie.

Czasami ludzie robią dziwne, zahaczające o desperację, rzeczy, żeby zwrócić na siebie czyjąś uwagę.

Nie ma nic gorszego na świecie od myślenia, że ma się szansę, gdy tak naprawdę się jej nie ma.

Czasami trudno jest myśleć racjonalnie, ciężko rozważyć wszystkie fakty, kiedy emocjonalnie podchodzimy do sprawy.

Tak wiele można powiedzieć o szklance do połowy pełnej, o mówieniu „kiedy przestać”. Myślę, że ta granica jest ruchoma, zależna od barometru naszych potrzeb… naszego pożądania. Zależna od osoby i od tego, co nam podają. Czasami, wszystko na czym nam zależy to smak. A czasami pojęcie „dość” nie istnieje i nasza szklanka nie posiada dna… Wtedy, wszystko czego chcemy to więcej.

Kluczem do przetrwania tego życia jest zaprzeczanie. Zaprzeczamy temu, że jesteśmy zmęczeni, że się boimy. Zaprzeczamy temu, jak bardzo chcemy odnieść sukces. A co najważniejsze, zaprzeczamy temu, że w ogóle zaprzeczamy. Widzimy tylko to, co chcemy zobaczyć, wierzymy w to, w co chcemy wierzyć. I to się sprawdza. Czasami okłamujemy się tak bardzo, że z czasem te kłamstwa wydają się być prawdą. Zaprzeczamy tak mocno, że z czasem nie potrafimy już dostrzec prawdy, nawet wtedy, gdy jest boleśnie oczywista.

Czasami rzeczywistość potrafi znaleźć sposób, żeby zakraść się i ukąsić nas w tyłek. I kiedy tama goryczy pęka, wszystko co możesz zrobić, to popłynąć. Świat pozorów nie jest ciepłym kokonem. Jest zimną klatką. Możemy siebie oszukiwać, ale do czasu. W końcu stajemy się tym zmęczeni, boimy się tego i wmawiamy sobie, że to zaprzeczanie nie zmieni prawdy. Ale wcześniej, czy później musimy przestać zaprzeczać i stawić czoła rzeczywistości. Zaprzeczanie nie jest już tylko rzeką w Egipcie. To cały pieprzony ocean. Zastanów się co zrobić, żeby w nim nie utonąć.

Ból przychodzi pod różnymi postaciami. Trochę przesady, odrobina żalu. Przypadkowy ból. Normalne bóle, z którymi musimy żyć codziennie. Kolejnym rodzajem jest ból, którego nie można zignorować. Ból tak ogromny, że przysłania wszystko inne. Sprawiający, że cały świat zanika. Aż do momentu, w którym jedyne, o czym możemy myśleć jest to, jak bardzo cierpimy. To, jak sobie radzimy z bólem, zależy od nas samych. Ból. Znieczulamy go, omijamy, ściskamy, ignorujemy. A dla niektórych z nas najlepszym sposobem na ból jest sforsowanie go.

Ból. Trzeba go jakoś znieść, z nadzieją, że sam minie. Z nadzieją, że rana, którą po sobie pozostawił wkrótce się zagoi. Nie ma prostych rozwiązań, prostych odpowiedzi. Po prostu oddychasz głęboko i czekasz, aż cierpienie ucichnie. W większości przypadków z bólem można sobie poradzić. Ale czasami dopada cię w najmniej oczekiwanym momencie.
Ból. Musisz go pokonać, bo prawda jest taka, że nie da się go ominąć. A życie ciągle przysparza nowych.

Ludzie dzielą się nie dwie grupy. Tych, którzy kochają niespodzianki i takich, którzy za nimi nie przepadają. Ja nie przepadam. Ale ktokolwiek powiedział, że niewiedza nie może skrzywdzić człowieka, musiał być skończonym kretynem. Dla większości ludzi, których znam, niewiedza jest najgorszą rzeczą na świecie.

Czasami lepiej jest pozostać w ciemności. Może czają się w niej nasze lęki, ale jest tam również i nadzieja.

Komunikowanie się jest pierwszą rzeczą, jakiej się uczymy w życiu. Ironia polega na tym, że im bardziej dorastamy, im więcej słów się uczymy i zaczynamy naprawdę rozmawiać, tym częściej nie wiemy co powiedzieć. Albo jak poprosić o to, czego tak naprawdę potrzebujemy.

- Chciałem tylko wiedzieć, czy wszystko z nią w porządku?
- Nie, nie jest w porządku. Teraz przypomina ofiarę wypadku samochodowego, i każdy zwalnia, żeby na nią popatrzeć. Robi wszystko co w jej mocy, żeby jakoś poradzić sobie z tym co jej zostało. Wiem, że ty tego nie dostrzegasz, bo jesteś jedną z przyczyn jej rozbicia, ale teraz jej nie pomożesz. Tylko pogarszasz sprawę. Więc najlepiej będzie jak sobie pójdziesz. No idź!!!

Czasami zdarza się, że jedynym sposobem na rozwiązanie problemu, jest rozmowa o nim. Bywają sprawy, o których wolelibyśmy nigdy nie usłyszeć. I sprawy, o których musimy powiedzieć głośno, bo nie możemy już ich tłumić w sobie. Niektórych spraw jednak nie da się wyrazić słowami. Wyrażamy je czynami. O niektórych sprawach mówimy, bo nie mamy innego wyboru; inne zachowujemy dla siebie. I nie za często, co jakiś czas, niektóre sprawy mówią same za siebie.

W ósmej klasie moja klasa miała za zadanie przeczytać “Romea i Julię”. Później na zaliczenie, pani Snyder kazała nam zrobić inscenizację wszystkich działów. Sal Scafarillo zagrał Romea i, oczywiście, jakby nie było, ja zagrałam Julię. Wszystkie dziewczyny zzieleniały z zazdrości, ale ja wcale nie byłam tym zachwycona. Powiedziałam pani Snyder, że Julia była idiotką. Choćby dlatego, że zakochała się w jedynym chłopaku, którego nie mogła mieć. Doskonale o tym wiedziała, ale i tak winiła los za swoją własną decyzję. Każdy uważał tą historię za romantyczną: Romeo i Julia, prawdziwa miłość… jakież to smutne. Ale jeśli Julia była na tyle głupia, żeby zakochać się w swoim wrogu, wypić buteleczkę z trucizną i spać w mauzoleum, to moim zdaniem zasłużyła na wszystko co ją spotkało.
Mając 14 lat sądziłam, że miłość, tak jak życie, polega na podejmowaniu decyzji, a przeznaczenie nie ma z tym nic wspólnego. Pani Snyder wytłumaczyła mi jednak, że jeśli przeznaczenie jest w grze, to wybór czasami trzeba wystawić za drzwi. Może Romeo i Julia zostali stworzeni, by być razem, ale tylko na chwilę, póki ich czas nie przeminął. Gdyby wcześniej wiedzieli o tym, co się wydarzy, może oboje mieliby się teraz dobrze. Powiedziałam pani Snyder, że kiedy dorosnę, wezmę los w swoje ręce i nie pozwolę, żeby jakiś chłopak mnie zniszczył. Pani Snyder stwierdziła, że będę niesamowitą szczęściarą, jeśli kiedykolwiek znajdę taką namiętność, jaka połączyła Romea i Julię. I jeśli już ją znajdę, wtedy będziemy razem na zawsze.
Nawet dziś wierzę jeszcze, że dla większości z nas miłość polega na dokonywaniu wyborów. Polega na odłożeniu trucizny i sztyletu, i stworzeniu własnego szczęśliwego zakończenia. Jednak czasami, pomimo twoich najlepszych wyborów, najlepszych intencji… przeznaczenie i tak wygrywa.

Myślę, że nie powinnaś oczekiwać od kogoś, że w locie pojmie twoje myśli i ocali twoje życie… Sama powinnaś siebie ocalić.


...c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz