Kolejna porcja cytatów, i znowu z książki autorstwa Jodi Picoult. Jej proza to prawdziwa skarbnica mądrości życiowych... czasem oczywistych, ale zawsze to coś ;)
Jodi Picoult
"W Imię Miłości"
"W Imię Miłości"
Jako zastępca prokuratora Nina Frost prowadzi postępowania w najtrudniejszych sprawach dotyczących przemocy wobec dzieci. Nieraz przeżywa frustrację, gdy sprawcom udaje się wykorzystać luki prawne i uniknąć kary. Z doświadczenia wie, że aby skutecznie poruszać się po tym polu minowym, musi okazywać współczucie ofiarom, zaciekle walczyć o sprawiedliwość, ale jednocześnie zachowywać dystans.
Kiedy jednak Nina i jej mąż odkrywają, że ich pięcioletni syn Nathaniel padł ofiarą molestowania seksualnego, o żadnym dystansie nie może być już mowy. Nagle bariera między życiem zawodowym a prywatnym całkowicie znika; wszystko, co do tej pory wydawało się proste i oczywiste, ulega całkowitemu przewartościowaniu. Nina zdaje sobie sprawę, że w sądach trudno będzie uzyskać zadośćuczynienie za krzywdę, jaka spotkała Nathaniela. Ogarnięta rozpaczą i niepohamowanym gniewem, rozpętuje wojnę, w której może stracić wszystko, co dla niej najcenniejsze.
------------------------------- Cytaty: -------------------------------
Wystarczy zmienić punkt widzenia, a perspektywa ulega całkowitemu przewartościowaniu.
W ostateczności wszystko sprowadza się do czerni i bieli – do dychotomii: dobro i zło.
Kiedy niebo się zawali, kto je może zreperować?
Do waszej ogólnej wiadomości: nigdy nie zdołacie się przygotować ani uodpornić na bolesny cios. Gdy go doświadczycie, będziecie iść ulicą ogarnięci zdumieniem, że wszyscy wokół zachowują się tak, jakby świat nie został wypchnięty ze swojej orbity. Będziecie przeczesywać pamięć w poszukiwaniu znamiennych znaków i sygnałów, wierząc, że w końcu odkryjecie wśród nich zwiastuna katastrofy, która – niczym sterczący na drodze korzeń – wytrąciła was z kursu normalnego życia. Będziecie walić dłonią o drzwi publicznej toalety tak mocno, że nadgarstek pokryje się sińcami; zaczniecie płakać, kiedy kontroler w budce przy wjeździe na autostradę będzie wam życzył miłego dnia. Będziecie bez końca zadawać sobie pytania: „Jak to możliwe?” i „Co by było gdyby?”.
Kiedy ma się nieustannie do czynienia ze skutkami przemocy, człowiek uodparnia się na okrucieństwo. Patrzy na krew bez mrugnięcia okiem, wypowiada gładko słowo „gwałt”. Okazuje się jednak, że ta ochronna tarcza jest bardzo krucha i pęka natychmiast, gdy koszmar wkrada się do naszego własnego życia.
Ostatecznie człowiek nie może się stoczyć w otchłań rozpaczy tak długo, jak długo na przeciwległym brzegu majaczy choć cień nadziei.
Grawitacja sprawia, że nurkując głową w dół, nabieramy zwrotnego przyspieszenia. Wówczas uderza nas nagła myśl: opadanie jest pierwszym etapem nauki latania.
Ludzie kumulują wiele rozmaitych uczuć – miłość, szczęście, determinację. Logika wskazuje, że silne negatywne emocje mogą w pewnych okolicznościach wziąć górę nad wszelkimi innymi i osiągnąć takie natężenie, że muszą znaleźć dla siebie ujście.
Nie osądzaj mnie, póki nie spojrzysz na świat z mojej obecnej perspektywy. Jesteśmy w takim stopniu silni i nieugięci, w jaki stopniu pozwalają nam na to nasze najdrobniejsze słabości, a one potrafią być doprawdy niewyobrażalnie małe – jak długość rzęsy śpiącego dziecka, czy obwód niemowlęcej rączki. Życie ludzkie może w mgnieniu oka ulec zmianie, również w mgnieniu oka, jak się okazuje, mogą lec w gruzach najbardziej niezłomne zasady.
Czasami, gdy się bierze w ramiona swoje dziecko, można wyczuć pod palcami układ własnych kości lub wciągnąć w nozdrza zapach własnej skóry, dobywający się z zagłębienie dziecięcej szyi. To właśnie jest najbardziej zdumiewające w macierzyństwie – odnalezienie kawałka siebie, który jest całkowicie odłączony od naszego ciała, a mimo to absolutnie niezbędny nam do życia. Gdy się dokona owego odkrycia, przeżywa się chwilę niesamowitego uniesienia i pełnego zdumienia zachwytu: jakbyśmy umieścili na właściwym miejscu ostatni element układanki, złożonej z tysiąca kawałków; jakby fotofinisz wykazał, że o włos zdołaliśmy wyprzedzić całą stawkę w sprinterskim biegu.
Okazuje się, że można funkcjonować z sercem rozdartym na strzępy. Krew nadal krąży w żyłach, powietrze przepływa przez płuca, synapsy przewodzą impulsy. Ale umiera pasja; ruchy stają się mechaniczne, a głos bezbarwny – zdradzający nieogarnioną wewnętrzną pustkę.
Kiedy stałam się taką kobietą – morderczynią z krwią na rękach, gotową raz jeszcze popełnić zbrodnię, bez oglądania się na to, kogo zniszczę po drodze? Czy ta gotowość od zawsze się czaiła gdzieś w zakamarkach mojej duszy? A może zalążek nieprawidłowości drzemie nawet w najszlachetniejszych ludziach i pod wpływem określonych okoliczności kiełkuje i rozkwita. Naturalnie w większości z nas pozostaje uśpiony na zawsze. Ale niekiedy trafia na pożywną glebę i wówczas – niczym tojeść – rozrasta się tak gwałtownie, że dławi wszelkie racjonalne myśli, zabija zdolność do litości czy współczucia.
Reguły mają sens dopóty, dopóki ich przestrzegają wszyscy gracze. Jak jednak powinno się postąpić, kiedy ktoś gwałci obowiązujące zasady i w rezultacie w nasze życie wkrada się cierpienie? Co jest silniejsze: głęboko wpojony szacunek dla prawa, czy impuls, by je zlekceważyć?
Umysłowość przestępców nie odbiega zasadniczo od umysłowości niewinnego żadnego czynu przestępczego człowieka. W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do siły pożądania. Narkomani bez wahania będą się sprzedawać na ulicy za działkę koki. Podpalacze zaryzykują własne życie, byle zobaczyć strzelające w górę płomienie. Ale co, gdy obsesje nie mają nic wspólnego z narkotykami, żądzą mocnych wrażeń, czy pieniędzmi? Gdy najbardziej na świecie pragnie się, by życie było takie jak przed tygodniem, przed miesiącem czy przed rokiem, i jest się gotowym absolutnie na wszystko, byle osiągnąć ten cel?
Widzę kobietę, która nosi moje ubrania, chodzi w mojej skórze i pachnie jak ja – ale zdecydowanie jest mi obcą osobą. Cierpienie, podobnie jak grzech, wsącza się w człowieka i niepostrzeżenie zmienia go w kogoś zupełnie innego. Na dodatek, niczym drukarski tusz, nie daje się zmyć, więc jakkolwiek by się starać, nie można odzyskać dawnego własnego ja.
Nic już nie jest w stanie odciągnąć mnie znad krawędzi. Ani żadne słowa, ani światło słońca. Mój stan nie jest nagłą przypadłością, z której wcześniej czy później można się wyleczyć. Znalazłam się w całkiem nowej atmosferze i muszę nauczyć się nią oddychać.
W sumie to niesamowite uczucie. Zastanawiam się, kim jest ta osoba, która żyje teraz moim życiem, i mam ochotę wziąć ją za rękę.
A potem z całej siły zepchnąć z krawędzi w otchłań.
Czasami niektóre rzeczy tak szybko się zmieniają, że aż chce mi się płakać.
Bo też wszystko wcześniej czy później do człowieka wraca.
Zazdrość rodzi się z pożądania cudzej własności. Natomiast smutek – z utraty tego, co się już raz posiadało.
Ostatnie miesiące nauczyły mnie jednego: nie ma czegoś takiego jak nowy początek, trzeba żyć ze świadomością popełnionych błędów. Nie da się zbudować solidnego gmachu bez odpowiednich fundamentów. Może więc tylko wtedy będziemy umieli dobrze przeżyć życie, gdy doświadczymy na własnej skórze, jak się żyć nie powinno.
Jak daleko można się posunąć… i nie nabrać przy tym do siebie obrzydzenia?
Dla pewnych czynów łatwo znaleźć usprawiedliwienie – dla zabijania na wojnie; dla kradzieży chleba, gdy się umiera z głodu; dla kłamstwa, które nam lub innym może ocalić życie. Ale wystarczy usunąć ekstrema, zbliżyć się do codzienności i wiara człowieka, dla którego moralność jest najwyższą wartością, zaczyna się natychmiast chwiać w posadach.
Usprawiedliwienia mają jedną niezwykłą właściwość – rozmywają ograniczenia, tak że nagle pojęcie honoru staje się giętkie jak wierzbowa witka, a normy etyczne pęcznieją i pękają niczym bańka mydlana.
Najczęściej właśnie wtedy, gdy jesteśmy przekonani, że pewnie trzymamy nasze życie na wodzy, ono nam się niespodziewanie wymyka spod kontroli.
------------------------------------------------------
Kiedy ktoś nas uderzy bez powodu, powinniśmy oddać bardzo mocno; jestem pewna, że powinniśmy i to mocno ażeby ten, kto nas uderzył, nigdy tego nie powtórzył.
Charlotte Bronte „Dziwne Losy Jane Eyre”
Raz zwątpić to raz rozstrzygnąć.
William Szekspir „Otello”
Nasze zalety to najczęściej nic innego jak umiejętnie maskowane wady.
Fancois, książę de La Rochefoucauld
Polecam i zapraszam do komentowania!
Jezuu, dużo tego Ty tu wstawiasz :D
OdpowiedzUsuńAle rzeczywiście, prawdziwa skarbnica mądrości ;)
Boskie cytaty :)